Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > Czarne chmury nad Kamilem Durczokiem. Zmarł pracownik dziennikarza, matka ujawniła, że gwiazdor nie chciał mu zapłacić
Oktawian Góral
Oktawian Góral 05.02.2021 23:45

Czarne chmury nad Kamilem Durczokiem. Zmarł pracownik dziennikarza, matka ujawniła, że gwiazdor nie chciał mu zapłacić

oświadczenie
instagram.com/kamildurczok_official

To nie koniec czarnych chmur nad Kamilem Durczokiem. Na jaw wypłynęły zaskakujące fakty na temat zachowania dziennikarza. Miał odmówić wypłaty honorarium swojemu zmarłemu współpracownikowi.

Zmarły w wieku zaledwie 25 lat Robert Bryniak chorował na złośliwy nowotwór. Jakby jego cierpienie było niewystarczające, student po kres swoich dni próbował odzyskać zarobione w pocie czoła pieniądze w firmie Silesion.

Kamil Durczok nie zapłacił?

Silesion to marka, której patronował Kamil Durczok. Jak informuje dziennik Fakt, zmarły student nie doczekał się zapłaty należnych mu pieniędzy. Teraz głos zabrała matka chłopaka.

Nie chcę tych pieniędzy. Ujawniłam, tę historię, żeby pokazać że mój syn został skrzywdzony przez człowieka, który w tak dramatycznej sytuacji powinien go rozumieć lepiej niż inni – czytamy wypowiedź mamy Roberta w Fakcie.

Co na to wszystko Kamil Durczok? Dziennikarz, który sam przechodził przez chorobę nowotworową i powinien odczuwać empatię w stosunku do zmarłego 25-latka kwituje:

Proponowałem mu pomoc, ale on chciał tylko pieniędzy – wyjaśnia Kamil Durczok na łamach Faktu.

Ostatnia wiadomość

25-latek zmarł 16 czerwca 2020 roku. Do samego końca walczył o pieniądze od Durczoka. Fakt przytacza wiadomość, jaką zmarły student miał wysłać do dziennikarza.

Hej Kamilu, Robert Bryniak z tej strony. Pracowałem dla Ciebie przez trzy miesiące i nie zapłaciłeś mi za nie. Jest teraz świetna okazja, byś tę zaległość nadrobił, bowiem jestem właśnie po rozmowie z moim hematologiem i po trepanobiopsji wiemy już na 100%, że mam chłoniaka. Każde pieniądze mi się przydadzą, a zwłaszcza te, na które sobie zapracowałem [pis. oryg. – przyp. red.]- miała brzmieć ostatnia wiadomość, jaką Kamil Durczok otrzymał od Roberta. Dziennikarz nigdy na nią nie odpowiedział.

Silesion to portal założony przez Durczoka. Zajmował się szeroko zakrojoną tematyką informacyjną z Aglomeracji Górnośląsko-Zagłębiowskiej. Portal zniknął z rynku w 2019 roku.

Praca w Silesionie

Robert przeszedł pomyślnie rekrutację i został przyjęty do pracy u pana Kamila Durczoka. Rozpoczął ją 16 listopada 2018 roku. Był szczęśliwy i niesamowicie zaangażował się w swoje obowiązki. Kamil Durczok był dla niego wielkim autorytetem — mówi w rozmowie z Faktem Małgorzata Szczykutowicz-Bryniak, mama Roberta. — Syn pracował w redakcji, ale również z domu. Obdzwaniał służby, urzędy, zdawał relację przełożonym, zbierał materiały. Napisał wiele tekstów. Często jeździł swoim samochodem, kupując paliwo za własne pieniądze, by zrealizować jakiś materiał. Wykonywał tę pracę bardzo solidnie — czytamy w internetowym portalu Fakt.pl.

Robert postanowił walczyć o swoje pieniądze w sądzie. Zwrócił się o pomoc do prawnika. W piśmie, które przesłał do mecenasa, a które publikuje Fakt, czytamy:

– Od 16.11 do 22.02 pracowałem w redakcji portalu silesion.pl. Miałem być wynagradzany za ilość przepracowanych godzin, które nie były w żaden sposób określone. Przy realizacji 50% etatu mógłbym liczyć na połowę pensji minimalnej. Otrzymałem pierwszą pensję w grudniu. Umówieni byliśmy z pracodawcą, że umowę będziemy podpisywać w każdym kolejnym miesiącu za miesiąc poprzedni, aby można było podliczyć konkretną stawkę za moją pracę. Zgodziłem się na takie rozwiązanie. W styczniu otrzymałem umowę za grudzień, na której widnieje stawka 1000 zł brutto. Dziś, 14.03, wciąż nie otrzymałem pieniędzy za tę umowę.

Dziennikarze Faktu poprosili o komentarz Kamila Durczoka.

Osobiście przeszedłem długą i ciężką chorobę nowotworową. Przez wiele miesięcy zmagałem się z wyjątkowo złośliwą odmianą raka. Przypisywanie mi złych intencji bądź braku współczucia uważam za wyraz żalu, całkowicie zrozumiałego wobec tragedii, jaka dotknęła rodziców Zmarłego. Jednocześnie zapewniam, że w tak trudnej, bankrutującej sytuacji firmy, nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Wielokrotnie oferowałem choremu pomoc w indywidualnym leczeniu, ale p. Bryniak konsekwentnie odmawiał takiej pomocy, domagając się wyłącznie pieniędzy. Rodzinie i bliskim składam wyrazy współczucia, mając świadomość, że w tej sytuacji, blisko 2 lata temu, zrobiłem co w mojej mocy. RIP. – odpowiedział dziennikarz.

Artykuły polecane przez redakcję Lelum:

Powiązane
Miodowe Lata
Tego o “Miodowych latach” na pewno nie wiesz. Nawet najwięksi fani serialu nie odpowiedzą na wszystkie pytania