Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > Mężczyzna zapłonął gniewem, gdy dowiedział się, co zrobiła Anna Maria Wesołowska. Zapowiada się wielka afera?
Michał Fitz
Michał Fitz 26.04.2023 15:16

Mężczyzna zapłonął gniewem, gdy dowiedział się, co zrobiła Anna Maria Wesołowska. Zapowiada się wielka afera?

Anna Maria Wesołowska
fot. kadr z programu "Sędzia Anna Maria Wesołowska"; tiktok.com/prawomarcina

Marcin Kruszewski to znany w sieci influencer, który przybliża w sieci niuanse prawne w przystępny sposób. Choć na pierwszy rzut oka jego działalność jest bardzo pożyteczna, nie każdemu się podoba. Okazuje się, że jego zwolenniczką raczej nie jest Anna Maria Wesołowska.

Znana z telewizji sędzia dosadnie skrytykowała influencera. Ten nie pozostał jej dłużny.

Anna Maria Wesołowska uderza w Prawo Marcina

Wspomniana wyżej sędzia gości czasami na uczelniach, gdzie opowiada o prawie. W trakcie jednego z takich wystąpień poruszyła temat Prawa Marcina. Z ukrycia nagrał ją jeden ze studentów. Na filmiku uwieczniły się niepochlebne słowa, w których sędzia wypowiadała się o influencerze

Najpierw zarzuciła mu, że ten zarabia na swoich odbiorcach. Później stwierdziła, że jego działalność może doprowadzić do silnych uzależnień wśród dzieci. Dlaczego?

Emilia Korolczuk ogłosiła wyjątkowy dzień. Nie wszyscy fani są zadowoleni

Marcin odpowiada Annie Marii Wesołowskiej

Sędzia nie musiała długo czekać na odzew Marcina. Ten był ewidentnie rozemocjonowany, że przyszło mu odpowiadać Annie Marii Wesołowskiej, choć oczywiście nie zgadzał się z tym, co mówiła na jego temat. Jak więc się wytłumaczył?

Podkreślił, że nigdy nie wziął pieniędzy bezpośrednio od swoich odbiorców, czy to za zdjęcie, czy za autograf. Dodatkowo nie pobiera płatności za spotkania z nim. Chce, by ludzie mogli przychodzić na nie za darmo. A jak ustosunkował się do uzależniania młodzieży?

Czy Prawo Marcin źle wpływa na młodzież?

We wspomniany zarzucie nie chodziło o uzależnienie od jakiejś substancji, a od smartfonów. Jednym z najsłynniejszych filmików Marcina jest bowiem ten, w którym tłumaczy, że nauczyciel nie ma prawa zabrać uczniowi telefonu w trakcie lekcji. Po prostu konstytucja i ustawy nie dają mu takich uprawnień.

Zaznaczył więc, że mówił prawdę, ale nie namawiał przy tym do tego, by nałogowo używać smartfonów. Co ciekawe, na sam koniec nieco pogroził Annie Marii Wesołowskiej, stwierdzając, że powtarzanie na jego temat nieprawdziwych informacji, to naruszanie jego dóbr osobistych.

Zobacz post: