Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > Zatrważające słowa ekspertów w sprawie wypadku z żółtym Renault. Gdyby jechali 65 km/h wolniej, nie doszłoby do tragedii
Wiktoria Wihan
Wiktoria Wihan 21.08.2023 08:18

Zatrważające słowa ekspertów w sprawie wypadku z żółtym Renault. Gdyby jechali 65 km/h wolniej, nie doszłoby do tragedii

samochód, świeczka
Eksperci przeanalizowali wypadek w Harmężach. Fot. Twitter/thepolandnew

W wypadku w Harmężach trójka młodych mężczyzn podzieliła los syna Sylwii Peretti. Żółte renault megane po raz kolejny skończyło rozbite, zbierając śmiertelne żniwo. Jak do tego porażającego wypadku? Eksperci postanowili go zrekonstruować, nagranie ujawniło mrożące szczegóły.

3 młodych mężczyzn zginęło w żółtym Renault w wypadku w Harmężach

W nocy z 11 na 12 sierpnia w Harmężach koło Oświęcimia doszło do tragicznego wypadku z udziałem żółtego renault megane. To już kolejny raz, gdy właśnie to ten konkretny model auta w tym samym kolorze rozbił się, zbierając śmiertelne żniwo. W wypadku zginęło 3 młodych mężczyzn, 23-letni Szymon P., 21-letni, Mikołaj M. i 17-letni Adam H.

Okoliczności wypadku są zaskakująco podobne do tego, w którym zginął syn Sylwii Peretti. Żółte renault znacznie przekroczyło dozwoloną prędkość. Gdyby poruszało się z prędkością 65 km/h mniej, 3 młodych mężczyzn miałaby szansę.

"Sanatorium miłości": ślub Iwony i Gerarda. Dopiero teraz wyszło na jaw, co zgotowali im sąsiedzi

Szokujące okoliczności wypadku w Harmężach

Okoliczności wypadku, w którym straciła życie 3 młodych mężczyzn, są wstrząsające. Ujawniła je w rozmowie z TVN24 podinspektor Katarzyna Cisło z małopolskiej policji:

Według wstępnych ustaleń policjantów samochód na łuku drogi zjechał z niej, uderzył w przydrożny przepust, następnie, uderzając w słup energetyczny, odbił się, po czym kilkukrotnie dachował.

Mieszkańcy Harmęży, których obudził huk towarzyszący kolizji, natychmiast pośpieszyli, by ratować rannych. Stoczyli dramatyczną walkę o ich życia, próbując ich reanimować, jednak niestety nie przyniosło to zamierzonych efektów. Mężczyźni ponieśli śmierć na miejscu. Gdyby jednak w niebezpieczny zakręt weszli z mniejszą prędkością, mieliby szansę. Ustalenia ekspertów  w tej kwestii są co do tego zgodne.

Eksperci ujawnili symulację wypadku żółtego Renault

Okoliczności tej porażającej tragedii wciąż bada policja w Oświęcimiu. Tymczasem swoimi wnioskami postanowili podzielić się eksperci od wypadków motoryzacyjnych z CrashLab. Opublikowali oni film, który przedstawia symulację zdarzenia. 

Na wejściu w lewy łuk samochód już poruszał się nieprawidłowo (…). Ślady ujawnione na jezdni, na początku łuku, wskazywały, iż kierujący pojazdem podjął manewr hamowania, gdyż prawdopodobnie próbował dostosować prędkość do krzywizny łuku. Pojazd następnie poruszał się częściowo w zarzucaniu, był stale hamowany, ewidentnie jego prędkość nie była dostosowana do krzywizny zakrętu, co skutkowało uderzeniem pojazdu w mur oporowy i słup – twierdzą eksperci z CrashLab.

To, do jakich wniosków doszli, jest szokujące:

Wykonaliśmy obliczenia symulacyjne, żeby zwizualizować ruch tego pojazdu najpierw po jezdni, a następnie już na poboczu. Szacowana prędkość wyjściowa na początku hamowania wynosiła ok. 125 km/h. (…) Doszło tu do rzadko spotykanej sytuacji, czyli niemal jednoczesnego uderzenia w dwie przeszkody terenowe (…) Ze śladów pozostawionych na miejscu wynika, że hamowanie samochodu nastąpiło w odległości co najmniej 65 m od słupa, w który uderzył samochód. Oczywiste jest, że gdyby kierowca prowadził samochód z dozwoloną tu prędkością lub minimalnie większą, to jego droga zatrzymania byłaby wielokrotnie krótsza. W takiej sytuacji hamowanie skutkowałoby zatrzymaniem pojazdu jeszcze na jezdni. Prowadzenie samochodu z prędkością rzędu 40-60 km/h umożliwiłoby bezpieczne pokonanie zakrętu, bez konieczności podejmowania manewrów obronnych.

Tagi: wypadek