Zabójstwo Pawła K., cenionego dziennikarza stacji TVN, odbiło się w mediach szerokim echem. Makabryczne okoliczności czynu do dziś przerażają, a sprawca, jak się okazuje, pozostaje bezkarny. Służby dość sprawnie wytypowały podejrzanego w sprawie brutalnego ataku na reportera. Na jakim etapie jest obecnie śledztwo? Odpowiedź na to pytanie może być niepokojąca.
Gdańsk stał się miejscem potwornego zabójstwa. Doszło do niego w niedzielę na osiedlu Zielony Trójkąt. To tam 29-latek zabił swoją partnerkę na oczach ich małych dzieci. Teraz na jaw wychodzą szczegóły zbrodni. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. 25-letnia Paulina A. zginęła z rąk swojego partnera Roberta G., kiedy w mieszkaniu były ich dzieci: roczna Marcelina i trzyletni Maks. W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok, obecnie prowadzący sprawę prokurator ujawnia szczegóły wydarzenia. Prokurator okręgowy Mariusz Duszyński poinformował, że po zapoznaniu się z wynikami sekcji zwłok zdecydował się postawić Robertowi G. zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Wstrząsające doniesienia z Gdańska. W dzielnicy Młyniska, położonej w centralnej części stolicy Pomorza, odnaleziono ciało młodej kobiety. Okoliczności tragicznego zdarzenia wyjaśniają lokalne służby, które wciąż działają na miejscu.
Zagadka na pozór wydaje się prosta, ale tylko 5 procent ludzi potrafi poprawnie odpowiedzieć na zadane pytanie. Skłania do logicznego myślenia. A ty potrafisz jednoznacznie wskazać, kto zabił szefa na podstawie tylko kilku słów? A może jednak znajdujesz się w tych pozostałych 95 procentach? Zagadka na niedzielne popołudnie to idealna forma rozrywki i okazja, by pobudzić nieco nasze szare komórki. Osoby logicznie myślące nie będą miały z nią najmniejszych problemów.
Łukasz B., podejrzany o zabójstwo małej Hani, jakiś czas temu pojawił się w zakładzie karnym. Nagranie uwieczniło reakcję pozostałych więźniów na przybicie mężczyzny. Z ich ust padły liczne przekleństwa, a nawet słowa „zachęty” do targnięcia się na własne życie. Sprawa zabójstwa małej Hani toczy się od kilku miesięcy. Przypomnijmy, że tragiczne sceny rozegrały się w nocy z 19 na 20 lutego. Początkowo sądzono, że 3-letnia dziewczynka zmarła wskutek wyziębienia organizmu. Jak podawały jakiś czas temu media, Hania miała dostać wyjątkowo okrutną karę od 30-letniej matki – kobieta przez dłuższy czas polewała córkę zimną wodą z prysznica. Dopiero później na jaw wyszły dalsze, równie przerażające fakty.
Niebywała tragedia w gminie Inowrocław. Nie żyje dwóch chłopców z miejscowości Turzany. Prawdopodobne jest zabójstwo. Nie żyje dwóch chłopców z miejscowości Turzany (woj. Kujawsko-Pomorskie). Ich ciała zostały znalezione w mieszkaniu. Niewykluczone jest zabójstwo – wskaują na to rany kłute.
Polsat News właśnie przekazał najnowsze ustalenia w sprawie 15-letniego Kacpra, podejrzewanego o zabójstwo o dwa lata młodszej Patrycji. Jak podaje, jeśli chłopak ostatecznie trafi do poprawczaka, opuści go najpóźniej po ukończeniu 21. roku życia. Wtedy wykreśla się wszystkie wpisy w rejestrze karnym. Od kilku dni cała Polska żyje sprawą zamordowanej nastolatki z Bytomia. Do zbrodni przyznał się 15-letni Kacper, który obecnie przebywa w schronisku dla nieletnich. Na razie sąd umieścił go tam na trzy miesiące. Dziennikarze Polsatu ustalili, co może wydarzyć się później.
Znamy wyniki sekcji zwłok zamordowanej Patrycji z Bytomia. Prokuratura potwierdza wcześniejsze podejrzenia – dziewczyna była w ciąży. Bezpośrednią przyczyną śmierci dziewczyny była rana kłuta serca. Prokuratura właśnie potwierdziła wcześniejsze nieoficjalne informacje na temat 13-letniej Patrycji. Do jej zabójstwa przyznał się 15-letni Kacper, który był blisko związany z całą jej rodziną. Ciało nastolatki znaleziono w środę na terenie nieużytków w Piekarach Śląskich.
Słowa 15-letniego Kacpra, który przyznał się do zabójstwa 13-letniej Patrycji, są porażające. Dziennikarze Super Expressu ustalili, co nastolatek miał powiedzieć swojemu ojcu w sądzie. Przypominamy, że w dniu popełnienia morderstwa chłopak nie miał jeszcze 15 lat, dlatego nie trafi do więzienia. Wczoraj sąd zdecydował, że Kacper S. zostanie umieszczony w schronisku dla nieletnich, a następnie najprawdopodobniej trafi do poprawczaka. — Został zastosowany środek tymczasowy w postaci pobytu w schronisku dla nieletnich na okres trzech miesięcy — mówił rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach Tomasz Pawlik.
Sąd podjął decyzję w sprawie 15-letniego Kacpra. Chłopak przyznał się do zabójstwa 13-letniej Partycji z Bytomia. Teraz nastolatek zostanie umieszczony w schronisku dla nieletnich. Nie może podlegać odpowiedzialności karnej, ponieważ w chwili popełnienia przestępstwa, nie miał ukończonych 15 lat. Najprawdopodobniej trafi do poprawczaka. — Został zastosowany środek tymczasowy w postaci pobytu w schronisku dla nieletnich na okres trzech miesięcy — powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach Tomasz Pawlik, jak cytuje go Polsat News. — Uzasadnione jest przypuszczenie, że zastosowane zostaną środki poprawcze — dodał sędzia.
Mężczyzna postanowił wypowiedzieć się na temat zabójstwa 16-letniej Ani, do którego doszło pod Siedlcami. Dziewczyna została odnaleziona w poprzednią niedzielę, oprawca zakopał ciało w lesie. Mężczyzna sugeruje, że nastolatka sama mogła przyczynić się do swojej śmierci – kobiety bywają wyrachowane, pyskate oraz cwaniakują. Tak się to kończy – napisał na Facebooku. Przypomnijmy, że sprawca zabójstwa został już zatrzymany i przyznał się do winy. W dalszym ciągu trwają debaty na temat tego, co było motywem zbrodni i czemu do niej doszło. Jak widać, niektórzy mają bardzo specyficzne zdanie na ten temat.
Ginekolog usłyszał od pacjentki, że ostatnio ma problemy ze zdrowiem. Gdy zorientował się, z czym ma do czynienia, od razu zadzwonił na policję. Musiał natychmiast przerwać badanie. Okazało sie, że 35-latka była świeżo po porodzie, jednak nigdzie nie było jej dziecka. Chwilę później kobieta ujawniła, że niemowlę nie żyje. Niestety, już nic nie można było zrobić. Sytuacja miała miejsce pod koniec września 2019 roku. Ginekolog miał wykonać jedynie rutynowe badanie. Nie spodziewał się, że tym wydarzeniem za chwilę będzie żyła cała Polska. Natychmiast zadzwonił na policję, niestety było już za późno.
Do zdarzenia doszło w Turynie, we Włoszech. Ojciec zabrał syna do siebie. Małżeństwo nie było już razem, ale wspólnie opiekowali się 11-latkiem. Kobieta przyznała mediom, że nie zauważyła nic niepokojącego. Wieczór, w którym rozstawała się z synem wydawał się być zwyczajnym. Dopiero list pokazał, co tak naprawdę myślał jej były mąż.List, który zostawił kobiecie jej były mąż, poruszyły ją do reszty. Na początku myślała, że to jakiś żart, wkrótce jednak zdała sobie sprawę, że jej dziecku może grozić niebezpieczeństwo. Nie wiedziała, że syn został postrzelony przez ojca, który zaraz potem popełnił samobójstwo. W długiej wiadomości wyjaśnił: – Będziesz mogła oddzielić nasze ciała, ale nie nasze dusze, ponieważ one będą zawsze obok siebie.
Tomasz Komeda to postać doskonale znana polskim mediom. Sprawa zabójstwa 15-letniej Małgorzaty K. w Miłoszycach do dziś nie została wyjaśniona, a skazany za jej morderstwo Komeda odsiedział 16 lat w więzieniu, zanim udowodnił swoją niewinność. Teraz ma plany wobec rodziców dziewczynki.Tomasz Komeda był oskarżony o zabójstwo 15-letniej dziewczynki, która zginęła w tragicznych okolicznościach w 1997 roku. Po 16 latach więzienia mężczyźnie udało się udowodnić, że jest niewinny. Mimo tego, jego sytuacja jest nadal dramatyczna. Media donoszą, jak wygląda aktualnie jego życie.
Uczniowie, którzy odbywali zajęcia online, byli świadkami prawdziwego, rodzinnego dramatu. Jak poinformował PolsatNews.pl, kiedy dzieci zgromadziły się przed monitorami komputerów, w jednym z domów doszło do niewyobrażalnej tragedii. Nagle, po odgłosach przerażających krzyków, połączenie jednej z uczennic zostało zerwane. Niestety, historia, jaka wydarzyła się w Indiantown na Florydzie, nie jest kolejną, zabawną wpadką z zajęć online. Tym razem, podczas szkolnej lekcji, uczniowie byli świadkami dramatu, który rozegrał się w domu ich koleżanki z klasy.
Para była ze sobą od 10 lat, a kobieta w życiu by nie podejrzewała, że jej mąż jest zdolny do takiego okrucieństwa, i to względem swojej własnej żony i matki ośmiorga dzieci. Rzeczywistość niestety często okazuje się być szara i ponura, a ludzie, na których polegamy, potrafią wbić nóż w plecy.Mąż nie mógł uwierzyć, gdy zobaczył swoją żonę na jej własnym pogrzebie. Udawał rozpacz, kiedy nagle spostrzegł, jak kobieta, która miała nie żyć, wysiadła z samochodu. Nie rozumiał jak to w ogóle możliwe, przecież sam zlecił jej zabójstwo i dopilnował, aby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Jak potoczyły się losy biednej kobiety?
Do zdarzenia doszło w Nowym Stawie koło Malborka, w województwie pomorskim. Policja znalazła dwa ciała, ze śladami ciosów od noża. Podejrzany został zatrzymany. Radio Gdańsk podaje, że kobiety były siostrami mężczyzny.Mężczyzna posunął się do najgorszego. Policja w Nowym Stawie (Pomorskie) znalazła dwa ciała kobiet. Podejrzany o zabójstwo został już zatrzymany przez funkcjonariuszy. Radio Gdańsk poinformowało, że najprawdopodobniej zabójca był spokrewniony z kobietami.
22-letnia Polka mieszkała ze swoim oprawcą. Choć z pozoru tworzyli udaną rodzinę, nikt nie wiedział, że za drzwiami ich domu dzieją się straszne rzeczy. Narzeczony kobiety miał problem z alkoholem, stawał się po nim agresywny. Uwagę rodziny zwrócił fakt, że dziewczyna nie odbiera telefonu. Zawiadomili policję.Polka, 22-latka miała przed sobą całe życie. Była mamą dwóch uroczych chłopców – jej starszy synek Franek ma trzy lata, a młodszy Mariusz urodził się zaledwie półtora miesiąca temu. Niestety ich rodzinę spotkała tragedia. Kobieta zginęła w wyniku pobicia z rąk własnego narzeczonego. Tragedia zdarzyła się w Pile.
Matka zgłosiła na policję zaginięcie syna. Chłopczyk miał 11 lat. Zdaniem rodzicielki, gdy się obudziła, dziecka nie było już w domu. Policja szybko jednak odkryła prawdę. W aucie ojczyma chłopca i w domu znaleziono ślady krwi. Okazało się, że 11-latek zginął z rąk własnej mamy. Kobiecie postawiono zarzut zabójstwa.Choć w pierwszej chwili matka nie przyznała się do winy, później wyjawiła, co tak naprawdę się stało. Przyznała policji, że dziecko odurzyła bardzo silnymi lekami. Chłopiec miał problemy emocjonalne i zażywał tabletki łagodzące emocje i uspokajające. Jeśli był to nieszczęśliwy wypadek, skąd ślady krwi w domu i aucie? Sprawę bada policja.
Wydarzenie miało miejsce w Griffin w stanie Georgia w USA. Policjanci przesłuchali malca. Chłopiec był przekonany, że to zabawka. Policja stara się ustalić, do kogo mogła należeń broń i czy wokół domu nie wydarzyła się jakaś dziwna sytuacja.Brat zginął z ręki brata. 5-latek znalazł naładowaną broń w lesie obok domu. Rodzeństwo, w wieku 12, 7 i 5 lat bawiła się razem w ogrodzie. 5-letni chłopiec był pewny, że broń, która trafiła w jego ręce to zabawka, informuje Polsat News. Chłopiec miał wycelować prosto w brata i strzelić 12-latkowi w klatkę piersiową. Niestety nie udało się go uratować, policja szuka właściciela broni.
Mama, która zgłosiła zaginięcie swojego synka, twierdziła, że został porwany. Kobieta postawiła na nogi całą policję, chłopca szukało wiele osób. Sprawa stała się jasna, kiedy w jej torebce dokonano przerażającego odkrycia. Bulwersujące szczegóły wstrząsnęły całą okolicą. Kiedy zapłakana mama z New Jersey prosiła policjantów, aby odnaleźli jej 2-letniego syna, wszyscy bardzo jej współczuli. Nakira Griney zeznała, że wyszła na spacer z dwójką swoich dzieci, a pewnym momencie została przewrócona i ktoś wyrwał chłopca z wózka. Szybko okazało się, że jej słowa nie są wiarygodne.